Log In / Sign In

Czy Polsce grożą gigantyczne kary za zbyt wolny rozwój OZE?

BOŚ Bank

fot. Money, flickr.com

Ubiegły rok był półmetkiem realizacji przez Polskę zobowiązania wynikającego z dyrektywy 28/WE z 2009 roku o promocji energii z odnawialnych źródeł energii (OZE).  Pod koniec roku 2015, na oficjalnej stronie Głównego Urzędu Statystycznego pojawił się dokument „Energia ze źródeł odnawialnych w 2014 r.”, który przedstawia dane dotyczące produkcji energii ze źródeł odnawialnych na terenie Polski.

Cel dla OZE do roku 2020

Zgodnie z wspomnianą dyrektywą 28/WE z 2009 roku, Polska zobowiązana jest do uzyskania co najmniej 15% udziału produkcji energii ze źródeł odnawialnych, w całkowitym końcowym zużyciu energii do roku 2020. Czy uda się osiągnąć zamierzony cel?

Bieżące dane dotyczące OZE w Polsce

Z danych przedstawionych przez GUS wynika, że udział energii z OZE w końcowym zużyciu energii brutto dla Polski w roku 2014 wyniósł 11,45%, a wzrost w stosunku do roku 2005 wyniósł 4,25 punkta procentowego.

Z kolei w stosunku do roku 2013 było to jedynie 0,15 punkta procentowego, co przedstawia poniższy wykres.

Wyk. Udział energii z OZE w końcowym zużyciu energii brutto dla Polski i UE-28 w latach 2005-2014, źródło: GUS

Wyk. Udział energii z OZE w końcowym zużyciu energii brutto dla Polski i UE-28 w latach 2005-2014, źródło: GUS

Całkowitą treść raportu znajdziesz tutaj.

Niestety Główny Urząd Statystyczny nie podaje jeszcze danych za rok ubiegły, czyli 2015.

Trend rozwoju OZE w Polsce

Na poniższym wykresie doskonale widać, że realizacja zobowiązania wynikającego z dyrektywy może przysporzyć niemały problem państwu polskiemu.

Jeśli obecny trend się utrzyma, to z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że Polska w 2020 roku osiągnie nie 15 proc., ale tylko 12,9 proc. udziału energii z OZE – mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej (IEO).

Problem potwierdziła również  Komisja Europejska, która w czerwcu 2015 r.  w swoim rutynowym raporcie z postępów we wdrażaniu dyrektywy 28 zwróciła uwagę, że dwa kraje – Węgry i Polska, mogą  mieć problem z realizacją swoich zobowiązań.

Gigantyczna kara za zbyt wolny rozwój OZE?

Co prawda udział energii z OZE wzrósł z 11,3% w 2013 roku do 11,45% w 2014 roku, ale uzyskany został głównie dzięki niewielkiemu spadkowi całkowitego zużycia energii w Polsce – mniejszy mianownik we wzorze, za pomocą którego udział OZE jest obliczany.

Polska w 2014 roku wyprodukowała 85,3 TWh energii z OZE, czyli o 2,4% mniej niż w 2013 roku, a zatem perspektywa osiągnięcia 15% udziału OZE bardzo szybko się oddala. Co powinien zrobić rząd, aby poprawić tę sytuację?

Na pewno jak najszybciej dopracować systemy wsparcia, które przyczynią się do rozwoju energetyki odnawialnej. Niestety, obserwując poczynania nowego rządu trudno być optymistą. Choć ustawę o OZE udało się uchwalić w marcu 2015 r., a jej wejście w życie planowano na 1 stycznia 2016 r., to obecny rząd odłożył wejście w życie część ustawy o co najmniej pół roku.

Jak wyjaśnia Grzegorz Wiśniewski, z jednej strony Polsce będą groziły kary ze strony Komisji Europejskiej. Jednak gdy będziemy chcieli ich uniknąć, jest jedno wyjście – możemy brakującą zieloną energię zakupić w formie transferu statystycznego, czyli przekazania, na podstawie umowy międzypaństwowej, nadwyżek z jednego kraju UE (ponad jego własny celu) do drugiego, co nie będzie tanim rozwiązaniem problemu.

Prezes IEO szacuje, że cena energii w takich “ratunkowych transakcjach” może wynosić 100 euro za megawatogodzinę (szczegóły wyliczeń pod tym linkiem). – Przy założeniach, że zabraknie nam 2,1 proc., Polska musiałaby przed końcem 2020 roku dokonać transferu statystycznego na kwotę 1,8 mld euro, czyli 7,5 mld zł – mówi Grzegorz Wiśniewski.

Dodatkowe koszty?

Co więcej – końcowe udziały energii z OZE składają się z energii elektrycznej, ciepła z OZE i biopaliw. W każdym z tych segmentów w Polsce są widoczne objawy nie tylko spowolnienia tempa rozwoju, ale wręcz degresji. Nie można wykluczyć, że przy zlekceważeniu problemu i kontynuacji dotychczasowej polityki Polsce równie dobrze może zabraknąć nawet 5 proc. do wypełnienia celu. Wówczas trzeba by się liczyć z transferem statystycznym rzędu 18 mld zł – uważa Wiśniewski. Dla porównania – roczny koszt programu 500 zł na dziecko to ok. 16-22 mld zł.

Czy  nie lepszym rozwiązaniem byłoby zapłacenie kar nałożonych przez UE?

Niestety, kwoty kar są  zawsze wyższe niż mechanizm transferu statystycznego.

inż. Paweł Siejak